Carrier
Dopalacze III
Pierwszy sklep na terenie naszego kraju z dopalaczami powstał w roku 2008. Niedługo potem miejsc, w których młodzi ludzie mogli zaopatrzyć się w podejrzane substancje było już 250. Obecnie ich liczba opiewa na setki. Wszyscy wiedzieli, że sklepy takie powstają. Nikt jednak nie wychylił się, aby pomysł zawetować. Co więcej, niektórzy samorządowcy, tak ochoczo podskakujący na antydopalaczowych pikietach, musieli głosować za ich wprowadzeniem - nie ma innego wyjścia. Teraz ci sami ludzie pytani przed kamerą o dopalacze, puentują każdą wypowiedź słowami; zlikwidować, narkotyki, trucizna, śmierć, zakaz. Wyjścia są zatem dwa; albo ludzie ci to zwykli hipokryci, albo zmieniają zdanie, równocześnie nie chcąc przyznać się do błędów (abstrahujemy oczywiście do tych, których tamtymi czasy nie było w ławach rad miast).

   Ktoś powiedział, że przy martwym chłopaku znaleziono dopalacze, ale czy to niezbity dowód, wskazujący na owe substancje jako powód zgonu? Ktoś miał umrzeć po zażyciu dopalaczy, ale nikt nie zbadał, co jeszcze wspominany jegomość brał (bo przecież jak połykał dopalacze, to mógł połykać też inne specyfiki). Nikt nie dokonał również szczegółowej sekcji zwłok, a podobno jeden z denatów zmarł na zawał serca. Na tę ekspertyzę powołał się Dawid Bratko, 23-letni „król dopalaczy” i milioner. Jego wypowiedzi są bulwersujące, co trzeba przyznać. Obrzucanie klientów obraźliwymi epitetami to pokaz niskiej kultury osobistej, a stwierdzenie, że diler nigdy nie bierze własnego towaru to zwykła głupota i strzał w stopę na oczach opinii publicznej.

   Nikt nie ma wątpliwości, co do tego, iż dopalacze są niezdrowe, a niektóre mają nawet „lewy” skład chemiczny. Jednak przez dwa lata młodzi ludzie zażywali powyższe substancje i nikt nie zgłaszał problemów. Na dodatek, codziennie setki osób aplikuje sobie kolorowe dropsy przed zabawą i nadal żyje. Brak medycznych ekspertyz jest rażący, a ciągłe występy polityków przed kamerami żenujące. Premier nie zabierał tyle razy głosu nawet wtedy, gdy ogłoszono problemy budżetowe, gdy jeden z jego ministrów wywołał skandal w środowisku homoseksualnym, gdy Janusz Palikot obsmarowywał szefa rządu z góry na dół… Tu jednak Donald Tusk zawsze ma czas na kilka słów. Z chęcią pokazuje się na konferencjach, a media jak małe dzieci podłapują przedwyborczą kampanię Platformy Obywatelskiej, transmitując obrady sejmu w trybie live. Z pewnością inne partie również coś uszczknęłyby z tego tortu…

   W ostatnim badaniu dla TVN24 90% ankietowanych aprobuje działania rządu, co tłumaczy nam jaki jest rzeczywisty cel całej tej szopki- szopki, ponieważ takie sprawy załatwia się w gabinetach prawników, ministrów, ekspertów i na obradach sejmu- obradach bez emocjonalnych i podniosłych przemówień, podlewanych sosem cynicznej szlachetności. Sam Janusz Palikot wyjaśnia sprawę krótko, wskazując na polityczną propagandę. Minister Sprawiedliwości zaś, p.Krzysztof Kwiatkowski, w programie Bogdana Rymanowskiego, odpierając zarzutu posła PO, stwierdza; „Smutno mi”. Wydaje się, że za dużo tu sztucznych emocji i pustych słów, a za mało prawdziwych działań- nie ma wątpliwości, iż z dopalaczami będzie tak samo jak z chemiczną kastracją pedofilów… Cytując Krzysztofa Kononowicza: „Nic nie będzie”.

Kreator www - przetestuj za darmo