Carrier
Dopalacze II
Słów kilka o tym, czy rezczywiście dopalacze są gorsze od alkoholu i nikotyny, czy też rząd wbudza naszą ciekawość na drodze do ich zastosowania
Od niedawna przepływ informacji krajowych zdominował jeden gorący wątek: „Rząd wypowiedział wojnę dopalaczom! Sklepy są zamykane, a towar konfiskowany! Nadeszła pora oczyszczenia społeczeństwa z niebezpiecznych toksyn i środków uzależniających!” Kiedy tylko włączam telewizor, radio, lub zaglądam do gazet przed moimi oczami pojawia się obrazek wielkiej kapsułki, lub krat zakładanych na okna budynków opatrzonych napisem, który brzmi mniej więcej: „Kolekcjoner Odlot Shop”. Zaintrygowana wsłuchuję się we wszystko, co na ten temat mówią media i politycy i ogarnia mnie coraz większe zwątpienie. Młodzież zainfekowana dopalaczami? Mania spożywania? Lekarze biją na alarm? Zaraz, zaraz… A czym w ogóle są dopalacze i dlaczego zanim wybuchła ta afera niewiele słyszałam na ich temat? Wniosek nasunął się sam – pora sięgnąć do korzeni problemu, by przyjrzeć mu się z wnikliwością i odkryć, co tak naprawdę kryją w sobie te środki.
Ludzkość od zarania dziejów miała tendencję, żeby zażywać substancje psychoaktywne, ale dopiero wiek XX obfitował w ich prawdziwy wysyp i masowe zażywanie, które w wielu przypadkach doprowadziło do silnego uzależnienia i powstawiania nowych chorób. Z powodu nałogu alkoholowego, papierosowego, czy narkotykowego kilkakrotnie zwiększyła się śmiertelność, ale także wygenerowały nowe problemy społeczne, psychiczne i mentalne, wyniszczające organizm prawie tak samo skutecznie, jak stopniowe podupadanie na zdrowiu. Kiedy przyjrzymy się jak wygląda historia kariery środków odurzających, dostrzeżemy, że niegdyś ich spożywanie było obłożone nieprzekraczalnym tabu kulturowym. Były bowiem przeznaczone do wykorzystania w specjalnych okolicznościach. Tutaj niezwykle znamienny jest przykład starożytnej greckiej wyroczni zwanej Pytią. Kapłanka boga słońca Apollona odurzała się wyziewami, wydobywającymi się ze szczeliny skalnej i wygłaszała oderwane, niezrozumiałe zdanie, które potem były szeroko interpretowane i traktowane jako wróżby nadchodzących wydarzeń.
Dziś wszyscy chcemy być Pytią. Biologicznie odpowiada za to niezwykle wrażliwa część naszego mózgu, wymownie zwana układem nagrody. Powstał on w trakcie ewolucji, żeby wspomóc organizmy w przeżyciu i przedłużeniu gatunku. Jego najistotniejszym elementem jest tzw. jądro półleżące, które odpowiada za nagradzanie za to, co dla człowieka dobre, (np.: za sex i jedzenie) oraz za karanie za wszystko, co złe. Ten ośrodek w mózgu może być sztucznie pobudzany za pomocą alkoholu, nikotyny, heroiny, czy amfetaminy oraz innych substancji psychoaktywnych.
Przejdźmy jednak do meritum sprawy. Czym dokładnie są dopalacze? W przyrodzie istnieje wiele wyżej wspomnianych substancji psychoaktywnych. Ich ilość jest tak zawrotna, że nie sposób wszystkich ich opisać i zawrzeć w ustawie zakazującej ich legalną sprzedaż i konsumpcję. Jedyną przeszkodę w ich dystrybucji stanowi przepis, że produkty przeznaczone do spożycia przez ludzi muszą spełniać poszczególne wymagania, takie jak badania i uzyskiwanie zezwoleń. W toku tego procesu na pewno wyszedłby na jaw narkotyczny charakter produktów, które mają być rozprowadzane. Sprytni sprzedawcy wpadli więc na pomysł, aby opatrzyć je etykietą: „produkt nie do spożycia przez ludzi”. Na rynku są formalnie nazywane towarem dla kolekcjonerów, lub nawozem dla roślin, jeśli posiadają składniki ziołowe.
Dopalacze po raz pierwszy pojawiły się w Wielkiej Brytanii, a od 2008 roku można kupić je w Polsce. Państwo pod egidą Donalda Tuska przystąpiło do ogólnej walki z problemem już w 2009 roku, kiedy to na listę nielegalnych substancji wpisano niektóre składniki dopalaczy na czele z benzylopiperazyną, która daje efekt podobny do amfetaminy. Premier rozpędził się nawet w swoich deklaracjach, twierdząc, że sklepy rozprowadzające dopalacze na zawsze zniknęły z polskich ulic. Rzeczywistość oczywiście okazała się zupełnie inna od tej, której chcieliby dla nas wykreować politycy. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na ogromną ilość substancji psychoaktywnych. Wręcz fizycznie jest to niemożliwe, żeby zakazać ich wszystkich. Specjaliści zwracają jednak uwagę, że dobrze by było doprowadzić do ograniczenia dostępu do dopalaczy osobom nieletnim.
Mocno przesadzony wydaje się także wniosek, że młodzież wpadła w ogólny trend nadużywania owych magicznych pigułek. Z badań statystycznych wynika, że około 80 procent ludzi młodych sięga po alkohol, 25 procent po marihuanę, a po dopalacze w 2008 roku tylko 4 procent. Dziś liczba ta może się wahać w granicach kilkunastu procent. Nie należy więc popadać w nadmierną przesadę i panikę, sugerowaną nam przez media, że teraz dopalacze biorą absolutnie wszyscy, a już na pewno lubuje się w nich młodzież. Takie podejście może wręcz sprowokować z natury przekornych ludzi do zwiększenia zażywania dopalaczy, a także w ogóle do podjęcia próby ich stosowania. Rząd sam zdaje się wyznaczać nową modę i rozbudzać ciekawość nastolatków. Zamiast tego o wiele skuteczniejsza byłaby próba dotarcia do nich z rzetelną informacją na temat składu dopalaczy, fikcyjności ich legalności oraz postępowania w przypadku zatruć. Bowiem kształtując świadomość, kształtujemy również określone postawy i poszerzamy sobie i innym możliwości wyboru.

Kreator www - przetestuj za darmo